W3.CSS

Maver Cup 2007 - Wielki Finał

j.Słok, Bełchatów

opis łowiska
wywiad ze zwycięzcą
uczestnicy finału
   



Po lewej zwycięzcy Maver Cup 2007















Zawody komercyjne to nowa rzecz w polskim wędkarstwie, a co nowe zawsze budzi zainteresowanie.

Wyczynowa brać wędkarska, należy jednak do tej grupy osób, która bardzo szybko przyswaja sobie różne nowości, zwłaszcza te dobre, stąd też bardzo duże zainteresowanie zawodami komercyjnymi w naszym kraju. Maver Cup wystartował w tym roku po raz pierwszy i od razu zyskał sobie ogromne grono zwolenników, gdyż ponad 200 osób uczestniczyło w całej imprezie.



Najbardziej licznymi zawodami było otwarcie imprezy w Koninie, gdzie wystartowało 67 zawodników. Tam też padła najwyższa waga zawodów, którą uklejami złowił Tomasz Horemski 12 200g. Ciekawostką Mavera była klasyfikacja wagowa, z tyczką jako nagrodą główną i w klasyfikacji tej walka była najbardziej zacięta. Prym wiedli tutaj Stanisław Strzała, uczestnik największej ilości zawodów (uczestniczył w 11 turach),Geniu Warcholiński oraz Waldemar Mikszto, którzy grubo przekroczyli łączną wagę 20kg. Ostatecznie wygrał Waldek, z wagą 26 230g.

Na zdjęciu W.Mikszto
W.Mikszto w nagrodę dostał tyczkę Mavera wraz z kompletem topów, a ponieważ jest bardzo sympatycznym wedkarzem dodatkiem były burzliwe oklaski od gromadzonej publiczności. Oklaskami oraz okolicznościowymi statuetkami nagrodzono również trzech najlepszych zawodników z eliminacji. Byli nimi: Maciej Graban, Grzegorz Mazurczak i Grzegorz Długajczyk . Wszyscy oni zdobyli po 44 punkty w 3 turach eliminacji.





                                                                    właśnie takie jazgarze brały na Słoku...

Oczywiście zawodnicy Ci z pewnością byli głównymi kandydatami do zwycięstwa również w finale zawodów, na Słoku w Bełchatowie, gdzie prawie wszyscy zjawili się już w piątek poprzedzający zawody. Niestety w piątek pogoda nie stwarzała zbyt dobrych warunków do treningu, strasząc deszczemi porywistym wiatrem, co jednak nie odstraszyło całej rzeszy zawodników, uparcie dążących do zwycięstwa. Słok już w piątek pokazał "różki", czyli bezrybne odcinki, gdzie wydawałoby się że nie ma możliwości zrobienia czegokolwiek. Również podczas sobotniego starcia widać było odcinki, gdzie ryby żerowały dużo gorzej. Cały środkowy sektor B, początek sektora C i początek sektora A tradycyjnie już okazały się najgorszymi odcinkami, gdzie bardzo trudno było o ryby, a nawet najlepsi zawodnicy robili tam słabsze wyniki. Pierwszego dnia na początku sektora A łowił G.Mazurczak, który jednak wyratował się, łowiąc 5435g ryb i zajmując 2 miejsce w sektorze, który wygrał L.Radtka, ze stanowiska nr.14 z wynikiem 8055g. Obydwaj zawodnicy łowili w większości płocie, pośród których sporadycznie pojawiały się okonie i jazgarze. Właśnie taki skład gatunkowy gwarantował dobry wynik, natomiast o wiele gorzej wypadali wędkarze, którzy trafili na stanowisko z okoniem i jazgarzem, które opanowały pewne odcinki łowiska. Co prawda wielu znawców Słoku uważało, że brania tych ryb spowodowane były raczej błędami wędkarzy, to osobiście mam jednak inne zdanie, gdyż sam doświadczyłem takiego stanowiska w pierwszej turze zawodów. Podobny problem miało wielu zawodników w środkowym sektorze B, gdzie zaledwie kilku wędkarzy dało sobie radę z wciągnięciem i co najważniejsze utrzymaniem płoci w łowisku. Choć sektor B był najsłabszym, jeśli chodzi o wyniki, to jednak znajdowało się tam jedno stanowisko, ze sławą najlepszego na całym łowisku, na którym rósł samotny jałowiec. To właśnie o wylosowaniu "jałowca" marzyła większość uczestników zawodów. Choć sam nie wierzę w takie bajki, to w pierwszej turze wylosował tam junior J.Ziętarski i rzeczywiście wygrał sektor i jako jedyny przekroczył 4000g. Należy jednak również pamiętać, że Jacek osiągnął jeden z najlepszych wyników na piątkowym treningu, co raczej świadczy na rzecz umiejętności, nie zaś losowania. Wreszcie sektor C, gdzie zdecydowanie dominował skraj sektora, gdzie padały najlepsze wyniki. Tam też wygrał P.Szlachta, robiąc drugi wynik pierwszego dnia zawodów - 7845g, wyprzedzając Łukasza Brąclika 6615g i Rafała Stankowskiego 6450.

Pierwszy dzień zakończył się biesiadą, zakrapianą piwem, którego sponsorem był Żywiec, a prym przy beczce wiódł sympatyczny Jan Piechaczek, gorąco zachwalający złocisty, chmielowy trunek. Janek od piwa zaczął również drugi dzień zawodów, obdarowując nim spływających nad wodę "zaspanych" zawodników, którym widać dobrze ono służyło, gdyż drugi dzień zawodów przyniósł o wiele lepsze wyniki, pomimo, że nikt nie wlewał piwa do zanęty...

Oczywiście lepsze wyniki drugiego dnia można kwitować żartem, jednak bardziej racjonalne wytłumaczenie tego faktu mówi o równomiernym zanęceniu łowiska, do którego trafiła bardzo duża ilość zanęty, co wpłynęło na bardzo równomierne rozłożenie ryby na całej linii łowiska.









Poniżej P.Graban zwycięzca 2 tury zawodów
Poniżej P.Graban i G.Mazurczak z połowami z 2 dnia zawodów
Oczywiście jest to bardzo duże uogólnienie, gdyż były odcinki, gdzie ryby było ewidentnie mniej, a zdarzały się odcinki, jak w sektorze A, gdzie 4 pierwsze wyniki padły obok siebie. To właśnie tutaj odbył się najbardziej zacięty pojedynek pomiędzy P.Grabanem (stanowisko 14) i G.Mazurczakiem (stanowisko nr.12). Obaj od samego początku łowili płoć i choć sztukowo Grzegorz miał nieco więcej ryb (ok. 110sztuk), to ryby Piotra były grubsze i wygrał minimalnie, o 300g, wynikiem 8340g.

Taktyka obydwu zawodników była praktycznie jednakowa: Wrzucili 90% zanęty na początku, a później donęcali łowisko gotowaną konopią. Piotr utrzymał rybę, przez całe 3 godziny, Grzegorz miał mały przestój na początku trzeciej godziny, który zakończył się dopiero po wrzuceniu do wody kuli zanęty i ziemi z jokersem. Ostatecznie jednak zajął 2 miejsce w sektorze i również drugie w klasyfikacji końcowej.


Powyżej G.Mazurczak - 2 miejsce w zawodach
Poniżej L.Radtka - zwycięzca zawodów
Jak się później okazało, nawet pierwsze miejsce w sektorze nie pozwoliło by Grzegorzowi na ogólne zwycięstwo, gdyż w sektorze B drugą jedynkę "wyhaczył" Leszek Radtka, zwycięzca pierwszej tury, co w końcowym rozrachunku dawało mu 2 punkty i "wielką wygraną". Zwycięstwo nie przyszło jednak bez walki. Łowiący w tym sektorze Paweł Szlachta, zwycięzca sektora C z pierwszego dnia był bezpośrednim zagrożeniem dla Leszka, gdyż łowił już wiele razy na Słoku i jego zwycięstwo z pierwszego dnia nie było wcale przypadkiem. Również drugiego dnia podjął walkę i udowadniając, że nie ma miejsc straconych, regularnie odławiał grube płocie, by ostatecznie zakończyć turę z wynikiem 4760g, co dawało 3 miejsce w sektorze i tym samym trzecie miejsce w całych zawodach. Pawła wyprzedził jeszcze K.Dobrowolski, wynikiem 5275g.

Wreszcie sektor C, który z punktu widzenia głównej wygranej nie miał znaczenia strategicznego, gdyż wszelkie rozwiązania padły w sektorach A i B; był sektorem najbardziej rybnym. Padły tutaj dwa wyniki ponad 8kg(S.Hibszer 8190g i M.Graban 8135g), a wyniki ponad 5kg były bardzo częste.

Bardzo szybko uwinęli się z ważeniem i wynikami organizatorzy, tak że po zjedzeniu posiłku od razu rozpoczęto ceremonię dekoracji zwycięzców. Pierwsza diesiątka otrzymała nagrody, natomiat dalsze 20 nagród rozlosowano wśród pozostałych uczestników zawodów.

Na zakończenie, Adam Kruk zapowiedział drugą edycję zawodów Maver Cup w przyszłym roku!