Zaledwie miesiąc minął od Mistrzostw Polski, a Poznań ponownie gościł najlepszych spławikowców na rzece Warcie w centrum miasta. Tym razem na łowisku tym rozgrano kolejną turę Grand Prix Polski.
Wielu zawodników przystępując do zawodów było przekonanych, że po Mistrzostwach Polski znają poznańskie łowisko i tym razem Warta nie będzie dla nich niespodzianką. Jednak rzeczywistość okazała się inna. Warta zmieniła się dość mocno, zwłaszcza jeśli chodzi o skład gatunkowy, gdyż zamiast płoci pojawiło się o wiele więcej krąpia, który najczęściej trafiał do siatek.
Co jednak najważniejsze o wiele równiej rozprzestrzeniony był leszcz, którego można było złapać praktycznie w każdym sektorze i to na bardzo wielu stanowiskach.
Niestety nie dotyczyło to fragmentu obejmującego kilka stanowisk sektora A, gdzie zarówno podczas M.Polski, jak i GP o rybę było na prawdę trudno.
Organizatorzy przesunęli również całe 3 sektory seniorów o 15 stanowisk, dzięki czemu wyłączono wszystkie podwodne główki, które mocno przeszkadzały i wypaczyły wyniki na M.Polski.
Miało to na pewno duży wpływ na wyrównanie wyników, które oscylowały pomiędzy 3-5kg.
Oczywiście najlepsi łowili więcej, a najbardziej wybił się Piotr Lorenc, który w pierwszej turze złowił ponad 18kg. Wynik swój zrobił swoimi ulubionymi rybami, czyli leszczami i to tymi dużymi, ważącymi ponad 2kg.
Oglądanie Piotra Lorenca holującego leszcze to prawdziwa atrakcja, gdyż robi to w niespotykany, charakterystyczny dla siebie sposób.
Piotr jako jedyny wędkarz na brzegu nie bawi się z zaciętymi leszczami, lecz stosuje hol siłowy. Ryba zacięta nie ma czasu na walkę, lecz błyskawicznie jest wyciągana z uciągu, gdzie ma największą siłę, bliżej brzegu, a następnie do podbieraka.
Oczywiście żeby sobie na to pozwolić , potrzebny jest odpowiedni sprzęt.
Niesłychanie mocna wędka karpiowa i grube, wytrzymałe żyłki. Taktyka do złudzenia przypominająca Anglików, którzy łowią bardzo podobnie: grubo i skutecznie. Ich zasada brzmi: Łowić tak grubo, jak tylko ryba na to pozwala.
Dokładnie tak łowił Piotr Lorenc co dało mu imponujący wynik pierwszego dnia, jednak zgubiło dnia drugiego.
Drugiego dnia P.Lorenc wylosował bardzo trudne stanowisko. Dno porośnięte było drobną roślinnością, a dodatkowo opanowane przez drobne ślimaki - racicznice, co wielce utrudniało prowadzenie zestawu po dnie.
Jednak największym problemem był próg na samym końcu stanowiska gdzie grunt zwiększał się o około 40cm. To właśnie tam gromadziła się zanęta z połowy sektora, a na niej żerowały duże ryby. Lorenc nie mógł jednak tam łowić, gdyż musiał by wjeżdżać w łowisko sąsiada, dlatego próbował różnych możliwości aby wciągnąć leszcze na półkę.
Pomimo tych przeciwności udało mu się zaciąć trzy leszcze, jednak wszystkie się spięły. Szczególnie widowiskowy był hol jednego z nich, który złamał Lorencowi top. Sam Piotr tłumaczył to trudnym dnem, na którym bardzo szybko tępiły się haczyki i ryby były niedopięte.
Ostatecznie nie udało się obronić pierwszego miejsca z soboty i choć wielu twierdzi, że lepiej było łowić średnią rybę, to wszyscy chylą czoła przed Piotrem za konsekwencję i odwagę, gdyż jako jedyny na całych zawodach potrafił postawić wszystko na jedną kartę.
Jednak nie tylko Piotrowi brały w Poznaniu duże leszcze.
Dwukrotnie przekroczył 10kg zwycięzca zawodów Marian Górski, który pierwszego dnia złowił 10080g, drugiego aż 15695g.
Pierwszego dnia w sektorze B ustąpił jedynie D.Studniarzowi, który wygrał sektor wynikiem ponad 12kg.
Drugiego dnia Marian był jenak bezkonkurencyjny, pokonując nawet stanowiska otwierające całe zawody, a łowiąc ponad 15kg przypieczętował swoje zwycięstwo.
Niezwykle wyrównana rywalizacja miała miejsce w sektorze juniorów, gdzie aż 3 pierwszych zawodników miało taką samą ilość punktów. J.Rzepczyński, P.Pływaczyk i P.Stępniak zgromadzili po 6 punktów, a najwyższą wagę miał J.Rzepczyński, wygrywając całe zawody.
|