Tuberttini Cup 2008
rz.Warta, Poznań
Duża pula nagród i dobre towarzystwo zawsze przyciąga sporą liczbę uczestników na zawody, zwłaszcza że łowiskiem jest Warta w Poznaniu, rzeka która w ostatnich latach jest jednym z najczęściej wykorzystywanych łowisk zawodniczych w Polsce.
Rzeka nieprzewidywalna, co udowodniła jeszcze raz podczas zawodów Catfish - Tuerttini Cup 2008.
Oczywiście zawody rządzą się swoimi prawami i nikt nie spodziewał się samych takich wyników na zawodach, jednak rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania prawie wszystkich. 4 wyniki ponad 10 kg, z najwyższym wynikiem 12080g, młodego Pawła Filochy to wyniki jakich na Warcie nie pamiętano od kilku dobrych lat. Przęciętnie łowiono 3-6kg ryb i nie było zawodników łowiących poniżej kilograma.
Sektor B choć wagowo najsłabszy to jednak najbardziej wyrównany. Tutaj 5kg z ledwością starczało, aby znaleźć się w pierwszej dziesiątce, a wyniki różniły się o 100-200g. W sektorze tym najlepiej poradził sobie Sławomir Urbaniak łowiąc 9065g. Drugi był P.Graban 7430g, a trzeci Adam Przytuła 6665g. Wreszcie sektor C, gdzie padł nalepszy wynik, którego autorem był Paweł Filocha. Paweł złowił 12080g i co najciekawsze wcale nie z otwarcia, od którego dzieliło go jeszcze 2 stanowiska. Drugi był M.Górski, a trzeci M.Graban. Drugi dzień zawodów to zdziwienie wszystkich uczestników i obserwatorów zawodów. Nagle zniknęły brania, a wyniki spadły o 50%. Przechodzące dwa fronty atmosferyczne spowodowały, że ryba przestała intensywnie żerować i po pierwszych 30 minutach dobrych brań, ryby trafiały się jedynie nielicznym. Osobiście uważam jednak, że wersja z frontem atmosferycznym to usprawiedliwienie dla niezbyt przemyślanej taktyki większości zawodników. po pierwszym dniu dobrego żerowania ryby, w niedzielę wszyscy "poszli na całość" i wrzucili do wody takie ilości, tak obfitej zanęty, że ryby nasyciły się w przeciągu pół godziny i po prostu przestały żerować. Rozmawiając z kilkoma czołowymi zawodnikami tego meczu, prawie każdy zwiększył ilość wrzuconej zanęty i mięsa spodziewając się jeszcze większej ilości ryb. Niktórzy zwiększyli tą ilość nawet o 50%, a ilość robaków o 100%. Moim zdaniem to właśnie pogłębiło jeszcze kryzys brań w środkowej i końcowej fazie zawodów. Choć brania były słabsze to jednak wędkarze łowili ryby i to lepiej niż na niejednym innym łowisku znanym z GP Polski. Standardem był wynik 2,5-3kg, z najlepszymi wynikami w okolicy 5kg. Prawdziwym ewenementem było to że zwycięstwo sektorowe powtórzyli wszyscy trzej zawodnicy zajmujący pierwsze miejsce w sektorach w sobotę, a dwóch z nich zamieniło się jedynie sektorami.
![]() M.Królczyk ![]()
|