Kilkanaście dni wspaniałej, słonecznej pogody pośród których znalazło się zaledwie kilkanaście deszczowych godzin, te jednak idealnie wycelowały w termin drugich zawodów klubu Leszcz. Jednodniowe załamanie pogody, skok temperatury i ciśnienia, połączone z opadami deszczu spowodowały również zmniejszenie aktywności pokarmowej ryb, a co za tym idzie mniejsze wyniki na zawodach.
Doskonale biorące podczas treningów ogromne krąpie jakby się zapadły pod ziemię, a w ich miejsce pojawiły się niewielkie krąpiki i płoteczki, które nie wykazywały zbyt wielkich apetytów.
Niestety ryby na Warcie reagują zawsze tak samo na brudną wodę, która podczas intensywnych deszczów dostaje się do rzeki. Po prostu przestaje żerować. Szkoda tylko, że brania siadły praktycznie z dnia na dzień, jednak cóż było robić. Każdy robił co mógł, aby z wody wyjąć jak najwięcej ryb.
Najlepiej robił to Tomek Baranowski, który zrobił wynik prawie 8kg i wygrał sektor w dole rzeki oraz całe zawody. Na jego wynik w większości złożyły się krąpie, wśród których sporo było tych największych, dochodzących do 400g.
W sektorach powyżej było nieco gorzej z rybami, choć najlepsze wyniki przekraczały 3kg i tak sektor środkowy wygrał A.Kubiak wynikiem 3100g, a górny T.Horemski 5100g. W sektorze juniorów, który usytuowany był w dole rzeki, padły dwa równe, pierwsze wyniki 4250g, które zrobili: D.Wajman oraz B.Nowicki.
W górze rzeki łowił jedyny kadet i kobieta, którzy złowili około 1,5kg.
Królowały zestawy 12-15g, choć zdarzali się zawodnicy łowiący zarówno lżej, jak i ciężej.
Po bardzo słabej pierwszej fazie zawodów wielu zawodników decydowało się na małe haczyki. Wybierano nawet rozmiar 22. Wszystko po to, żeby osiągnąć choć jedno branie.
Ostatecznie jednak każdy złowił rybę i wszyscy przekroczyli kilogram. Oczywiście alternatywą była ukleja, która dość licznie występuje w tej chwili na Warcie, jednak zaledwie nieliczni imali się tej taktyki.
Zawody udane, choć pogoda pod psem. Huraganowy wiatr skutecznie uniemożliwiał prowadzenie zestawu i podcinanie ryb, co również nie pozostało bez wpływu na osiągane wyniki. Wodą popłynęło też kilka topów...
Jak już wcześniej pisałem nie było wielkich ryb, a największym okazem zawodów okazał się leszcz 1100g, którego złowił Paweł Lach.
Za dwa tygodnie kolejne starcie na naszej rzece. Żyjemy nadzieją, że tym razem ryba dopisze lepiej.
Zobacz wywiad ze zwycięzcą tych zawodów >>>