W3.CSS

Maver Cup Poznań 2009-06-06

rz.Warta, Poznań

Warta w Poznaniu to rzeka na której uczyłem się łowić ryby. Zawsze uważałem ją za jedno z najlepszych łowisk jakie znam i pomimo że dała mi więcej łez niż powodów do radości to zawsze lubię tu łowić. Zawsze też lepiej czy gorzej radzę sobie z tym łowiskiem, robiąc dość przyzwoite wyniki. Niestety zdarzają się wpadki i to ogromne. Dobrze w pamięci tkwią mi zawody Pucharu Wielkopolski, kiedy to moja 5-osobowa drużyna zrobiła 13 punktów, z czego moich było aż 8. Wyczynu dokonałem też w zeszłym roku, kiedy to wylądowałem na 2 miejscu z otwarcia, na zawodach Colmic Chellange, kiedy to otwarcie na Warcie to 100-procentowy sukces. W sobotę stałem jednak daleko od otwarcia, a właściwie centralnie na środku całego odcinka zawodów i swoje zmagania zakończyłem wynikiem zerowym. Jeszcze do niedawna myślałem, że na Warcie jest to niemożliwe. A jednak... Ł.Speier Co gorsza byłem autorem zanęty mojego kolegi z północnej Polski, który przyjechał do nas aż 300km i zamiast połowić, zaledwie ze mną zremisował... Coż to była za zanęta?!!!

Co prawda w dziewięćdziesiątej minucie meczu miałem kontakt z rybą, która jednak szybko zrezygnowała ze współpracy i sobie odpłynęła. Muszę przyznać, że mój wynik wzbudził większe zainteresowanie niż zwycięstwo z 5-cyfrową wagą i z szybkością błyskawicy dotarło do większości moich kolegów, a "Klub Szydercy NKS" przysłał mi nawet koszulkę z napisem "Najsłabsze Ogniwo Klubu", do której zdążył się już przyzwyczaić jeden z moich klubowych kolegów.
Widzę że takim wynikiem można bardziej uszczęśliwić kolegów niż Mistrzostwem Polski. Jednak raczej nie będę się starał być zbyt koleżeński...

Dość jednak żartów, gdyż zawody to poważna rzecz i podczas sobotniej tury wielu, a właściwie wszyscy osiągali dużo lepsze niż ja rezultaty.

Na pewno pierwsze skrzypce grało losowanie. Dół zawodów, pomimo, że zamknięty od dołu 5 juniorami, dał najlepsze wyniki. Dodatkowo drugie stanowisko od skraju wylosował jeden z najlepszych zawodników w kraju: Remigiusz Zielonka, który to nie pozostawił złudzeń jak powinno się wykorzystywać takie okazje. Pomimo słabszej pierwszej godziny Remigiusz złapał właściwy rytm w drugiej godzinie i regularnie odławiał spore płocie i krąpie. Pośród nich trafił się także duży jaź. Razem dało to wynik 8500g i zdecydowane pierwsze miejsce w zawodach.

Środkowy sektor to "bieda z nędzą", gdzie walczono o każdą rybę. Pojedyncze płotki, rzadziej krąpie i kilka większych, spiętych ryb to cała relacja zmagań w środkowym sektorze. Tutaj najlepiej poradził sobie Dawid Baum, który złowił ponad 2kg i wygrał. Na podium był jednak trzeci, gdyż przeskoczył go zwycięzca sektora A: P.Jastrząb, łowiący na stanowisku nr.1. Paweł złowił 2875g, jednak jego przewaga nad drugim zawodnikiem wynosiła zalewdwie 75g. Drugi w sektorze Z.Duda złowił sporego leszcza, które podparł kilkoma innymi rybami. Miał na haczyku rybę na wagę sektorowego zwycięstwa, jednak ta była bardzo duża i się spięła.

90% złowionych ryb tego dnia to płocie. Zabrakło podstawowego warciańskiego gatunku: krąpia, który miał akurat tarło i niezbyt jest skory do żerowania, zwłaszcza w bystrym uciągu jaki mamy w Poznaniu. Dodatkowo Warta podniosła się dość sporo po obfitych deszczach i płynęła dużo szybciej. W użycie szły spławiki 12-16g, czyli o wiele ciężej niż jeszcze tydzień wcześniej.

Ogólnie impreza udana. Większość zawodników (poza kilkoma wyjątkami)złowiła rybę, kilku dostało nagrodę, a wszyscy coś do zjedzenia, pomimo że gospodarzami byli poznaniacy...

autor tekstu: T.Horemski