Po raz kolejny ruszyła karuzela Grand Prix Polski. Tym razem pierwsze starcie odbyło się we Wrocławiu na kanale Karłowickim, łowisku doskonale znanym chociażby z poprzednich edycji GPP, jak i licznych zawodów komercyjnych.
Zdecydowanie najgłębsze łowisko Grand Prix Polski, miejscami sięgające nawet 6m gruntu na odległości 13m od brzegu, nie wydaje się być optymalnym siedliskiem ryb wiosną, które o tej porze roku szukają raczej płytkich miejsc do odbycia tarła.
Właśnie z tego powodu nikt z zawodników nie spodziewał się raczej oszałamiających rezultatów, a same zawody potwierdziły czarne wizje.
Już czwartkowe i piątkowe treningi pokazały, że ryb jest niewiele, a do tego są pogrupowane i biorą tylko na niektórych odcinkach kanału. Kilka stanowisk było prawdziwym szczęśliwym losem na loterii. Gwarantowały doskonały wynik, wybudowany dorodnymi leszczami i płociami, sięgający nawet 8kg. Jednak takich stanowisk było bardzo niewiele. O wiele więcej było stanowisk gdzie ryb było jak na lekarstwo, a każdy okoń stanowił doskonały kąsek.

Z losowaniem miał problem nawet najlepszy polski wedkarz 2008r - Piotr Lorenc, który bronił się przed katastrofalnym wynikiem bolonką i czynił to na tyle skutecznie, że pierwszego dnia zajał 3 miejsce w sektorze, łowiąc dużego leszcza i kilka drobniejszych ryb.
Okonie stanowiły ratunek dla wielu zawodników, zwłaszcza w drugiej, najsłabszej godzinie zawodów. Łowiono je różnymi metodami, od uklejówki począwszy, a na tyczce kończąc.
Jednak nie okonie dają zwycięstwo w zawodach na kanale Karłowickim. Zwycięskie wyniki zrobione były płociami i leszczami. Wrocławskie płocie to prawdziwy wędkarski rarytas. Dochodzące do 1kg okazy tego gatunku to na kanale Karłowickim wcale nie rzadkość, a ryby o wadze 500g to norma, również leszcze nie należą do ułomków. Choć najczęściej trafia się młodzież o wadze 300-500g, to leszcze 2 i 3kg nie stanowią rzadkości. Również podczas zawodów GPP 2009 padło kilka sporych leszczy, zwłaszcza w sektorze kobiet, choć i seniorom trafiło się kilka tych pięknych ,złocstych ryb.

Duże leszcze brały lepiej drugiego dnia zawodów, kiedy to najlepsze wyniki podskoczyły do 7-8kg, a rekord zawodów zrobiła E.Kozak łowiąc ponad 12kg.
Jednak niedzielne łowy to prawdziwa udręka, ze względu na porywisty wiatr, który wyrywał wędki z rąk uczestników zawodów. Niesłychanie ciężko było prowadzić zestaw, nie mówiąc nawet o zacięciu. W tych ekstremalnych warunkach trzeba było możliwie jak najstabilniej trzymać zestaw w jednym miejscu. Nieruchoma przynęta w połączeniu z 20cm przyponu położonego na dnie były najlepszym sposobem na leszcze i płocie. Dodatkowo sprawę utrudniały bardzo lekkie spławiki (1-2g), które niezwykle ciężko było kontrolować.
Podczas tych zawodów najlepszym zawodnikiem okazał się Artur Kulka, który dwukrotnie wygrał swój sektor, zwyciężając zawody doskonałym wynikiem 2pkt.