W3.CSS

Zimowe zawody na jeziorze Rogozińskim

j.Rogozińskie, Rogoźno

Początek grudnia zapowiadał rychłe nadejście zimy. Niskie temperatury ścięły lodem liczne jeziora, co stało się głównym powodem odwołania cyklicznych, bardzo popularnych zawodów o „Puchar Mikołajkowy”, na jeziorze Rogozińskim.

Atak zimy okazał się jednak krótkotrwały i w zasadzie lód pokrył jezioro Rogozińskie jedynie w dniu zawodów, po czym bardzo szybko stopniał, a wędkarze otrzymali drugą szansę. Skorzystało z niej 21 wędkarzy, którzy w niedzielę, 14 grudnia stanęli do rywalizacji na brzegu jeziora Rogozińskiego. Zawody zorganizowali wspólnie Franek Grupiński oraz Heniu Smoliński, gwarantując imprezie doskonałą organizację i bardzo sprawny przebieg.

Pogoda wydawała się być idealną do łowienia ryb. Oczywiście jak na grudzień. Około 5 stopni powyżej zera, bezwietrznie oraz lekko rosnące ciśnienie. Wszystkie te czynniki powinny przyczynić się do bardzo dobrych brań ryb, jednak jak to w życiu bywa wszystko ma swoje dobre i złe strony.

Krystalicznie czysta woda, rzadko spotykana w tym jeziorze, jak również obniżony poziom wody były na pewno istotnymi czynnikami powodującymi, że ryby trzymały się z dala od brzegu, praktycznie poza 13 metrową linią tyczek.

Woda w jeziorze opuszczana jest każdej zimy, aby pokrywa lodowa nie uszkodziła tamy oraz innych urządzeń hydrotechnicznych, choć wśród uczestników zawodów o wiele popularniejsze było twierdzenie, że woda spadła ponieważ jeden ze znanych rogozińskich wędkarzy wyciągnął z niej ponad 90 wielkich sandaczy!

Tak, czy inaczej ryby brały słabo. Pojedyncze płotki oraz okonie zdominowały połowy, w których zdecydowanie zabrakło leszczy, które zazwyczaj dawały zwycięstwo wiosną oraz latem. Leszczy zdecydowanie nie było w łowisku i nie wiem, czy we wszystkich siatkach razem znaleźlibyśmy 10 sztuk ryb tego gatunku.

Stanowiska usytuowane były pomiędzy przystanią klubu Kotwica Rogoźno i cmentarzem, przy czym numer jeden ustawiony był przy cmentarzu.

Całe zawody wygrał Roman Kijek, który złowił 2600g, łowiąc w sektorze A. Ja natomiast łowiłem na stanowisku nr.13, gdzie udało mi się wygrać wynikiem 1880g, na który to wynik składało się około 55ryb. Generalnie okoni oraz płotek.

Niska temperatura wody, mała jak na Rogoźno głębokość (około 2m) oraz krystaliczna przezroczystość wody wskazywały jednoznacznie na słabe brania, dlatego od razu przestawiłem taktykę na tą, którą przerabia się na zawodach z cyklu Grand Prix Polski. „Walka o każde branie” to chyba najlepsza definicja tej taktyki.






       Zanęty przygotowałem 0,5kg (suchej przed namoczeniem), lecz przed samym nęceniem postanowiłem użyć zaledwie 1 kubek o pojemności 250ml. Do tego dodałem 5 kubków ziemi torfowej lekko doklejonej bentonitem.

Po wymieszaniu zanęty z bentonitem wyszło mi 5 kul gotowej mieszanki . Wszystkie poszły na linię 13m . Wszystkie bez jokersa. Dodatkowo linię tę zasiliłem 7 kulami ziemi torfowej z jokersem. 100g jokersa wydawało mi się aż nadto na tą ilość ziemi.

Zanęta była bardzo prosta - Sensas Super Black Etang była jedynym jej składnikiem.

Zanęta ta dawała szansę zarówno na płotkę, jak i leszcza, który nie wydawał się być prawdopodobny, ale w końcu za marzenia nie karają...

Oczywiście zanęta spożywcza przy tak trudnych warunkach zawsze jest ryzykiem i można nią skutecznie spłoszyć ryby. Efekt taki wygląda w ten sposób, że ryby biorą przez 10-15 minut , po czym brania cichną i już do samego końca zawodów panuje cisza.

Właśnie w obawie przed taką sytuacją uruchomiłem drugą linię, na odległości 10m od brzegu. Linię tą zanęciłem wyłącznie ziemią torfową z jokersem.

Po pierwsze, żeby zabezpieczyć się, gdyby ryby nie akceptowały zanęty spożywczej, a po drugie po to, żeby łowić okonie, które bardzo dobrze reagują na taką właśnie mieszaninę.

Grunt pomiędzy dwoma tymi liniami różnił się bardzo niewiele. 13m od brzegu głębokość wynosiła 2,2m, a trzy metry bliżej o 20 centymetrów mniej.

Łowiłem dwoma rodzajami zestawów.

Jeden zrobiony był pod płoć z lekkimi śrucinami sygnalizacyjnymi, drugi zaś z cięższym pilotem do agresywnej prezentacji przynęty na okonia.
Oczywiście przy tak trudnych warunkach przynętą była jedna ochotka, na przyponie 0,06mm i małym haczyku o rozmiarze 22 dla płotki i 18 dla okonia.

Płotki najlepiej brały z lekkiego opadu, lub kiedy przynęta pozostawała nieruchomo 1-2cm nad dnem, natomiast okonie zdecydowanie wolały polować na przynętę. Dlatego doskonale spisywało się przeciąganie zestawu w bok, lub krótkie podciągnięcia zestawu i swobodne puszczenia.

Większość płotek złowiłem z 13m, gdzie położona była zanęta, choć kilka skusiło się również na samą ziemię z jokersem, które podałem na lini 10m.

Okonie natomiast zdecydowanie lepiej brały bliżej brzegu. Z lini 13m złowiłem zaledwie 2, lub 3 sztuki.



Dokładne przygotowanie ziemi torfowej można obejrzeć w naszym filmie :